Zazwyczaj nie kupuję czerwonej porzeczki. Przegrywa ona z bezkonkurencyjnymi truskawkami, czereśniami i nektarynkami w obecnym okresie. Jednak wczoraj robiąc zakupy pomyślałam, że Natalka nie miała jeszcze okazji jej spróbować i wzięłam trochę specjalnie dla niej.
Potem musiałam jakoś przemycić te 'podejrzane czerwone kulki' ;) i tak wpadłam na pomysł, żeby upiec muffinki. Porzeczki bardzo fajnie skomponowały się z czekoladą, podkreślając jej słodki smak.
Składniki:
( na około 20 sztuk)
- 320 g mąki
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 200 g cukru trzcinowego
- 2 jajka
- 1 szklanka mleka
- 100 g masła
- 250 g czerwonej porzeczki
- 100 g wypestkowanych i pokrojonych na pół czereśni
- pół nektarynki (opcjonalnie)
- 1 łyżka syropu klonowego (opcjonalnie)
- 3 łyżki płatków migdałowych (można dać więcej)
- 50 g białej czekolady pokrojonej w kostkę (można dać więcej)
Mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia i cukrem, dodać masło, wbić jajka i wlewając mleko miksować składniki na gładką masę. Dodać owoce, syrop klonowy, czekoladę i płatki migdałowe. Piekarnik nagrzać do 200oC, foremki do muffinów napełnić masą. (Moje są silikonowe, więc nie muszę ich natłuszczać). Piec około 20 minut.
P.S.
Wersja Natalkowa nie zawierała czekolady i płatków migdałowych.
w moim ogródku porzeczki już zaatakowały i krzaczki uginają się pod ich ciężarem... Trzeba je wykorzystać! Takie muffinki z ich dodatkiem muszą być bardzo smaczne! :)
OdpowiedzUsuńJak to jest, ze biala czekolada sama w sobie jakos mnie nie kusi, ale w polaczeniu z owocami - zwlaszcza tymi kwasnymi - potrafi zdobyc moje serce?
OdpowiedzUsuńBardzo lubie czerwona porzeczke a w polaczeniu z czekolada i w muffinkach wrecz uwielbiam takie smaki:-)
OdpowiedzUsuńPorzeczkowe muffinki! Świetny pomysł, dla mnie to już taki trochę zapomniany owoc - dawno z nimi się nie spotykałam...tylko na bazarkach, jakoś szybko pomijane wzrokiem.
OdpowiedzUsuńA tutaj w takim fajnym towarzystwie ;)
Bardzo dziękuję za komentarze:) Warto odkrywać takie zapomniane smaki, jeżeli nie dla siebie to na pewno dla tych najmłodszych. Może teraz pora na agrest...
OdpowiedzUsuń